Samotnie z pierścionkiem
No cóż....mamy XXI wiek, trzeba się dostosować do obecnych standardów. Odstawiam kartkę i długopisów...To przecież nieekologiczne.
Wracając do mojego pytania.
Od pół roku mieszkam z narzeczonym. Jest cudownym mężczyzną. Bardzo mądrym, towarzyskim i z dobrym serduszkiem, ale czasem czuję się z nim tak bardzo samotna.
Nienawidzę uczucia gdy wchodzę do mieszkania po pracy a salon zamienia się we wielką norę. Zasunięte rolety, zgaszone światło...mamy qrła KINO.
A ja jestem dziewczyną słońca. Ciemność powoduje, że czuję się nie swojo we własnym mieszkaniu. Bardzo nie lubię tego stanu. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Nie chcę oglądać filmu zaraz po pracy. Nie chcę qrła żyć tylko telewizją. To może być np. godzinna nagroda na wieczór, ale nie chce od 17-23 być przed TV...w ciemnicy.
Zapalam światło. Mój ukochany zły. Zgaszam. Próbuję znaleźć swoje miejsce w mieszkaniu...Kuchnia. Gotuję makaron i zalewam go sosem słodko-kwaśnym. Nie wiem czemu, ale ten shit po pracy zawsze mi tak smakuje.
Wstawiam pranie.
Dostaję salon na wyłączność, bo nie mogę wytrzymać w ciemnicy i zapalam światła. Ukochany nie może znieść tej sytuacji i idzie ....do kuchni.
Jestem w jasnym salonie. Powinnam być szczęśliwa, ale nie jestem. Jest mi smutno samej. Wiem, że gdy poproszę by przyszedł, ale będę zmuszona oglądać TV...Ja tak nie chce. Wymyślam sobie więc różne rzeczy do roboty tak, by cieszyć się, że mogo robić wszystko. Wypełniłam pismo do ZUSu - Fajnie, co? Szalooona.
Nie mogę wytrzymać, że nic nie robię. Po długiej przerwie wracam do szkoły tańca. Było super. Dlaczego to porzuciłam?
Wracam. Pranie nie powieszone, zmywarka nie opróźniona, kuchnia nieposprzątana. Tak jak zawsze wszystko ogarniam sama, bo mój ukochany ogląda mecz. A wczoraj sprzątałm mieszkanie ze 2 h i obiecał, że posprząta swoje rzeczy w sypialni...Oczywiście nc nie ruszone.
Tak, trochę czepiam się o te porządki. Ale do tej pory mogłam działać z innymi rzeczami, takimi jak gotowanie, czytanie tylko jak wokół był względny porządek. Teraz tego nie mam. Wiecznie jest brudno...może przesadzam. Może w ogóle nie chodzi o porządek, ale to, że nie mam qrła swojej przestrzeni? Że wchodzę do domu a tam mój pokoik jest już zajęty i nie mam w nim kolorowych ścian tylko jest zalany ciemnością? A jak wchodzę do kuchni to nie ma zapachu świeżego tymianku tylko zapach przepełnonego kosza na śmieci, który czeka aż to JA go wyrzucę..No bo kto inny?
Tak chciałabym więcej robić z moją drugą połówką. Chodzić na spacery, na tenisa, na tańce lub biegać...Nie chcę gnić w domu.
Huuu musiało to ze mnie zejść. Lepiej
Kto przeczytał, dziękuję. Przez chwilę nie czułam się sama.